środa, 11 października 2017

"Jutro będziemy szczęśliwi" Anna Dąbrowska





"Życie nie polega na cofaniu się, tylko na zawracaniu i wybraniu odpowiedniej drogi, gdy ścieżki prowadzą donikąd."









  "Jutro będziemy szczęśliwi" to powieść, na której premierę czekałam niecierpliwie. Autorka, która zachwyciła mnie już wcześniej powieścią "W rytmie passady". Po prostu nie mogłam przejść obok tej powieści obojętnie. Musiałam ją przeczytać. Anna Dąbrowska spróbowała swoich sił w obyczajówkach. Słyszałam wiele razy, że obyczajówka to bardzo łatwy temat, wystarczy cokolwiek napisać i tyle. Może i tak? Tego nie wiem, więc się nie wypowiem. Za to jestem przekonana, że jest to gatunek, na którym wielu autorów polskich jak i zagranicznych się wyłożyło. Jak było w tym wypadku? Czy autorka dała radę?



"A może przyszłości nie da się zmienić, bo ona już się wydarzyła, tylko my jeszcze do niej nie dotarliśmy? Kiedyś staniemy butami na jej linii startu i wciąż będziemy dążyć do alternatywnej mety, która tak naprawdę nie istnieje, i nigdy jej nie będzie, bo nie posiadamy żadnego prawa wyboru. Może rodzimy się z zapisanym scenariuszem życia, którego nie można już zmienić; został włożony do naszego osobistego, niewidzialnego nieśmiertelnika, który każdy z nas zawsze nosi przy sobie?"



Zuzannę i Adama połączyła miłość, wydawać by się mogło tak silna, który przeżyje wszystko. Pewnego dnia jednak Adam znika z życia Zuzy tak samo szybko jak się pojawił. Zerwał kontakt z nią kompletnie. Zniknął bez słowa. Dziewczyna przez trzy długie lata próbowała poskładać swoje serce do kupy i zacząć żyć normalnym życiem. Gdy jest blisko wyjścia na prostą, nagle Adam wraca do jej rodzinnego miasta i do jej życia. I to tuż przed Bożym Narodzeniem...



"Czasami lepiej nie wiedzieć, jak brzmi prawda."



   "Jutro będziemy szczęśliwi" to książka, która ciekawi czytelnika. Zaciekawia nie tylko interesującą fabułą, ale również prześliczną okładką. Moje oczekiwania względem niej były bardzo wysokie. I przyznam szczerze, że nie sprostała ona moim wyobrażeniom. Treść od samego początku ma w sobie ciepło, taką miłą i świąteczną atmosferę, jednak nic poza tym. To taki rodzaj lektury, który jest przyjemny w czytaniu, jednak kończąc książkę, cała fabuła wylatuje nam z głowy jak za sprawą czarodziejskiej różdżki. Na początku czytałam, a raczej pochłaniałam stronę za stroną z ogromną ciekawością, jednak z każdym rozdziałem moja ciekawość malała. Dlaczego? Autorka przez ponad połowę książki opisuje w kółko to samo... Będąc w samym środku powieści nie dowiedziałam się niczego, czego nie wiedziałam, kiedy do tej lektury siadałam. Miałam nadzieję, że chociaż koniec będzie dla mnie zaskoczeniem, takim wow na pocieszenie, jednak i tutaj klapa. Finish był przewidywalny i moim zdaniem zbyt podkoloryzowany. Można powiedzieć, że autorka stworzyła koniec ala z bajki Disneya. 




"Patrzę na ciebie i chcę zrozumieć każdą twoją opowieść. Próbować stać się jej częścią, wyobrazić twoje emocje... Chcę widzieć twoją twarz, kiedy do mnie mówisz. Nauczyć się rozpoznawać twój smutek, złość, żal, radość."



   Od pierwszych stron widać, że autorka chciała stworzyć coś delikatnego, ciekawego i otulonego magicznym czasem świąt. I nie zaprzeczę, że powieść właśnie taka jest. Cała książka opiera się na przeżyciach Zuzy i Adama. Najpierw ona opisuje swój dzień, potem on i tak w kółko. Nie powiem, że książka nudzi czytelnika, bo tak nie jest. Autorka ma świetny warsztat, każde napisane przez nią zdanie ciekawi odbiorcę i sprawia, że, mimo iż mamy podejrzenia, co do dalszego losy bohaterów i ogólnie całej fabuły, mamy ochotę czytać dalej. Myślę, że gdyby nie to, poległabym w połowie i porzuciła dalsze czytanie. Ta książka to zdecydowanie coś nowego nie tylko dla fanów pani Dąbrowskiej, ale najprawdopodobniej również dla samej autorki. Osobiście preferuje jej powieści, bo są ciekawe i godnie uwagi. Ta wypadła inaczej niż sobie wyobrażałam, jednak wiem, że mimo tego potknięcia dalej będę z ogromnym zapałem czytać inne książki tej pisarki. Jestem pewna, że zaskoczy ona nas jeszcze nie raz. 





Książka: Jutro będziemy szczęśliwi 
Autor: Anna Dąbrowska
Ilość stron: 304 
Data wydania: sierpień 2017 rok 
Wydawnictwo: Zysk i S-Ka



Za możliwość przeczytania tej książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-Ka! 





4 komentarze:

  1. Chętnie dam jej szansę :) Wydaje się taka w moim guście :)
    Pozdrawiam :)
    http://czytanie-i-inne-przygody.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja to właśnie uważam, że obyczajówka to bardzo trudny temat. Po pierwsze mogą się pojawić porównania z innymi tytułami. Po drugie trzeba pisać tak umiejętnie, by się przepić pośród setek obyczajówek. Jeśli chodzi o tę książkę to mam ją w planach. Nie lubię jak autorzy się powtarzają, bo to dość męczące, ale i tak po ten tytuł mam zamiar sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie, życzę powodzenia!
      Może tobie książka bardziej się spodoba! :))
      Buziaki :**

      Usuń

Witaj!
Witam Cię serdecznie w moich skromnych progach.
Moje królestwo staram się prowadzić skrupulatnie i starannie. Jednak jak wiadomo każdemu, nie wszystko jest idealne, dlatego jeżeli masz jakieś uwagi lub pomysł na ulepszenie bloga, to pisz śmiało! Każdy pomysł jest na wagę złota. Każdą radę bądź sugestię przemyślę dokładnie.
Jestem blogerką, dlatego zależy mi na wyświetleniach i obserwatorach. Jeżeli podoba się Ci się to, co robię, zostaw komentarz pod postem lub dołącz do obserwatorów bloga :)
Lubię wiedzieć, że moje słowa do kogoś docierają, a nie idą na wiatr.
Tak więc nie przedłużając zapraszam do mojego świata, gdzie książki stanowią jego centrum.